Tego jeszcze w mojej kuchni nie było! Prześliczne, zielone naleśniki! Swój kolor zawdzięczają dodatkowi szpinaku. W smaku szpinaku nie da się wyczuć, ale naleśniki są dużo bardziej delikatne od tradycyjnych pszennych. Bardzo mi posmakowały i na pewno będę je częściej robić. To też dobry sposób na przemycenie szpinaku osobom, które za nim nie przepadają.

Składniki (na ok. 10 naleśników):

• duża garść świeżego szpinaku
• 1,5 szklanki mąki pszennej
• 2 szklanki mleka
• 2 jajka
• łyżka oliwy + opcjonalnie trochę do smażenia
• duża szczypta soli

Przygotowanie:

Zmiksować szpinak z mlekiem na gładką masę, dodać resztę składników i ponownie bardzo dokładnie zmiksować całość, odstawić na 20 minut. Smażyć na rozgrzanej patelni bez tłuszczu lub opcjonalnie na niewielkiej ilości oleju rzepakowego, oliwy lub masła klarowanego (ja zwykle dodaję kilka kropel oliwy przed pierwszym naleśnikiem, a potem smażę już bez tłuszczu).

Część naleśników wyjadłam prosto z patelni z konfiturą truskawkową (nie mogłam się oprzeć!), a resztę zjadłam z farszem pieczarkowo-serowym. Możecie dowolnie kombinować z dodatkami słodkimi i wytrawnymi. Może zabrzmi to banalnie, ale te naleśniki naprawdę są tak dobre, że rozpływają się w ustach.